Wspólne odkrywanie nowych smaków jest naprawdę cudowne. Co
ciekawe, zawsze gdy stosuję metodę "na siłę" i bez słowa podaję
Konradkowi pod nos nowy posiłek, to nie wzbudzam tym większych emocji. Dopiero wspólne odkrywanie smaków, zanurzanie
małych rączek w mące, oblizywanie łyżki po ubitej śmietance kokosowej, czy
wałkowanie ciasta (zdecydowanie ulubiona czynność w domu, Konrad ma swój własny
wałek, którego nie wolno mi używać!) sprawia, że do kuchni wkracza magia.
Krzyżują się ze sobą dwa światy. Świat dorosłego - dbającego o to aby danie po
prostu się udało. I świat dziecka - chętnego do eksperymentów, nie bojącego się łączyć składników, chętnego do próbowania dosłownie wszystkiego i niesamowicie
skorego do pomocy.
Najprostszym, a zarazem najpiękniejszym sposobem na
celebrowanie Dnia Dziecka jest wspólne spędzenie czasu. Jeżeli zdecydujemy
się na posiłek w restauracji proponuję aby nie był to fast food czy pizzeria. W
okolicy na pewno znajdziecie miejsce z dobrą kuchnią. Jeszcze lepszym pomysłem będą wspólne zakupy, przygotowanie kolacji w domu oraz nakrywanie do stołu. Bo nie liczy się tylko to co jemy ale również jak jemy. A przygotowanie posiłku od podstaw i bez pośpiech daje niesamowitą radość oraz tworzy wspaniałą i twórczą atmosferę.
Zachęcam Was gorąco abyście zaprosili swoje dzieci do kuchni. Chociaż na kilka chwil w ciągu dnia. Bo dla malucha zawsze znajdzie się w kuchni ciekawe zajęcie - włączenie miksera, przesianie mąki czy po prostu podjadanie :)
Miłej zabawy!
Ja zaprosiłam kiedyś moją malutką kuzynkę do kuchni i bawiła się świetnie. Innym razem gotowałam z dwójką 6 latków - też byli pomocni i sami mieli frajdę! Moje dzieci już od malucha będą uczone kuchennego życia! :)
OdpowiedzUsuń